Płock 1939
Płock 1939
Fragment książki:
Po zepchnięciu niemieckiego oddziału na północ polska grupa obrzuciła niemieckie środki przeprawowe granatami ręcznymi kierując się na Tokary. Samych Tokar jednak nie udało się zdobyć w związku z silnym oporem niemieckim. W związku z powyższym kpt. Horak wydał rozkaz powrotu oddziałów na linię oporu czaty Górki (obsadzanej przez 2. kompanię). Była to dobra decyzja, ponieważ Niemcy po otrząśnięciu się z zaskoczenia rozpoczęli ponowna przeprawę w rejonie Jordanowa wychodząc na tyły polskiego wypadu. Około 3.00 w nocny polskie oddziały powróciły do lasu Dobrzyków.
W tym samym czasie Niemcy rozpoczęli również natarcie na pozycje czaty Radziwie obsadzane przez 5. kompanię. Próba ataku na port została odparta. Jednak Niemcy wyparli drużynę zajmująca m. Okopy i zagrozili polskim pozycjom z kierunku wschodniego. Ze wspomnień por. Tarachy:
Około godz. 3.30 sytuacja ustaliła się następująco: Na lewym skrzydle spokój, port utrzymany – dalszych ataków nie ma i ogień trwa; III pluton również bez zmian, podejścia między szuwarami i przednim wschodnim skrajem Radziwia zamyka c.k.m; z rejonu kościoła szosę na Tokary zamyka bezpośrednie ubezpieczenie – r.k.m. + 6 ludzi; cmentarz trzyma 1 drużyna. Moździerze i granatniki na stanowiskach gotowe do otwarcia ognia na rejon kościoła i przed cmentarz; …przy sobie grupę strzelców… 13 ludzi oraz c.k.m., których trzymam by odeprzeć bezpośrednie włamanie bo prawe skrzydło okrążone na odległości 400 m.
Niemcy nadal realizowali przeprawę własnych oddziałów przez Wisłę na przestrzeni około 6-7 km pomiędzy miejscowościami Okopy i Jordanów. Jak oceniał ppłk Sadowski: Wnioskując z przestrzeni i czasu, mogło więc przeprawić się w tym czasie 2-3 baony piechoty, naturalnie bez ciężkich elementów…