Normandia 1944
Autor: Wojciech Zalewski
Wydawca: Wydawnictwo Taktyka i Strategia
Normandia 1944
Fragment książki:
Tymczasem na plaży rozpoczął się przypływ. W każdej minucie woda podnosiła się o 2,5 cm. Wszyscy ranni próbowali czołgać się wraz z nadchodząca wodą, ale tylko nieliczni byli w stanie tego dokonać. Znaczna większość żołnierzy leżących na plaży po prostu utonęła nie doczekawszy się pomocy. O godzinie 7.30 na plaży wylądowało dowództwo 116. pp oraz druga fala 116. i 16. pp wraz z licznymi jednostkami inżynieryjnymi. Wylądował też zastępca dowódcy 29. DP gen. bryg. Norman Cota. To on wziął na siebie dowodzenie w tych trudnych momentach. Wkrótce względnie uporządkowano szyki i rozpoczęto przenikanie za wał, w kierunku niemieckich okopów. Saperzy zlikwidowali kilka bunkrów niemieckich tuż przy samej plaży. Ale dalszy atak wzdłuż dróg prowadzących w głąb lądu był niewykonalny. Podjęta została decyzja o przebijaniu się wprost poprzez pozycje niemieckie, bezpośrednio na stok. Wraz z przybyciem gen. Coty ruszyły kolejne natarcia. Niemcy nie byli w stanie ostrzeliwać teraz zarówno atakujących na lądzie jak i przybijających kolejnych fal desantu. Było po prostu za dużo celów do zniszczenia. Po stronie amerykańskiej inicjatywę brali w swoje ręce nie ci, których wyznaczyła armia poprzez awanse, ale ci, którzy mieli w sobie na tyle odwagi by poprowadzić grupę szturmową. Ten masowy akt odwagi pojedynczych żołnierzy wkrótce miał się okazać kluczem do sukcesu.
Tymczasem Niemcy ściągali do plaży „Omaha” kolejne rezerwy. Już o 7.35 podszedł do niej 915. pp, a o godz. 12.00 przymaszerował kolejny batalion.